Uczelnia, praca, brak wolnego czasu… To wszystko powoduje, że w pewnym momencie człowiek zapomina, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze. Odwraca się od Pana Boga. Tak było i ze mną. Nie do końca wiem, co skłoniło mnie żeby pojechać na Oazę Ministrancką. Może to, że chciałam oderwać się na chwilę od codzienności i spędzić trochę czasu z dala od rutyny, a to był dobry sposób. Ale nie po to Pan Bóg mnie tam posłał. Z dnia na dzień pokazywał mi, jak coraz bardziej Go kochać, jak dawać siebie drugiemu człowiekowi. Pokazał mi, że powinnam przyjść do Niego jak dziecko w swej prostocie. Największa przemiana dokonała się jednak dzień po oazie, kiedy po dłuższym czasie udało mi się pójść do spowiedzi i się z Nim pojednać. Nie było to łatwe, ale dzięki temu mogę na nowo ułożyć swoje życie. Za ten owocny czas Oazy Ministranckiej- chwała Panu!