Czasami uczestnicząc w Eucharystii w innej parafii, a w szczególności jeśli jest to Msza celebrowana z udziałem konkretnej wspólnoty, możemy zauważyć że „ich” Msze różnią się od „naszych”. Klękają w innych momentach niż my, inaczej przyjmują Komunię świętą. I co teraz?  Jak się zachować? Zazwyczaj stosujemy jedną z dwóch postaw. Pierwsza z nich to postawa, w której robimy wszystko tak, jak nas nauczono, nie zważając na ludzi dookoła, czyli np. klęczymy, kiedy wszyscy stoją, albo podnosimy ręce, kiedy nikt inny tego nie robi. Albo stosujemy drugą postawę – naśladujemy gesty pozostałych wiernych.

Tylko która postawa jest bardziej właściwa? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, trzeba zasięgnąć rady kogoś (albo czegoś) mądrzejszego od nas, a najlepiej zajrzeć do ksiąg i przepisów liturgicznych. OWMR (Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego) w pkt. 42 mówi nam: Zachowanie przez wszystkich uczestników jednolitych postaw ciała jest znakiem jedności członków chrześcijańskiej wspólnoty zgromadzonych na sprawowanie świętej liturgii; wyrażają one bowiem i kształtują duchowe przeżycia uczestniczących.  Natomiast KKK (Katechizm Kościoła Katolickiego) w pkt. 1144 mówi: W celebracji sakramentów całe zgromadzenie jest więc „liturgiem”, każdy według swojej funkcji, ale "w jedności Ducha", który działa we wszystkich. A w pkt. 1136 czytamy: Liturgia jest "czynnością" całego Chrystusa (Christus totus). Ci, którzy obecnie ją celebrują - poprzez znaki, którymi się posługują - uczestniczą już w liturgii niebieskiej, gdzie celebracja w całej pełni jest komunią i świętem.

Każdy z przywołanych fragmentów wydaje się stawiać sprawę dość jasno. Mianowicie będąc na liturgii, a w szczególności na Eucharystii, wszyscy RAZEM i w JEDNOŚCI sprawujemy tę samą Najświętszą Ofiarę. Ta jedność ukazuje się zwłaszcza w jedności gestów i postaw naszego ciała. Bo skoro jesteśmy jednym „liturgiem” na Mszy św., to „liturg” nie może jednocześnie klęczeć i stać, mieć podniesione ręce i złożone. Tak samo jak w Anglii nie możemy powiedzieć, że dalej będziemy jeździć prawą stroną ulicy, bo tak nas nauczono w Polsce.

Warto też podkreślić, że to drobne ograniczenie wolności osobistej na liturgii wcale nie oznacza, że nie możemy się już modlić tak, jak lubimy. Od tego jest modlitwa indywidualna, wtedy jesteśmy na „prywatnej audiencji” z Bogiem, gdzie możemy się modlić takimi słowami, jakimi umiemy i przyjmując taką postawę, jaką chcemy, oczywiście w granicach rozsądku i przyzwoitości.

Oczywiście zachowanie jedności nie zawsze jest możliwe do zrealizowania, bo przecież to wręcz nierealne, aby 2,5 mln młodych z każdego zakątka ziemi podczas Mszy św. z papieżem Franciszkiem w Krakowie na ŚDM, zachowywało taką samą postawę. I wcale ten przykład nie przeczy zasadzie jedności na Mszy, on tylko podkreśla, że w zarówno w Kościele, jak i w liturgii jest miejsce na różnorodność w jedności. Bo to, że Msza afrykańska jest „roztańczona, rozśpiewana i bardziej kolorowa”, nie oznacza, że jest inną Mszą niż „nasza”, ona jest TA sama, ale nie TAKA sama. Taka jest ich tradycja i kultura - nie jest gorsza ani lepsza, jest po prostu właściwa dla nich, a nie koniecznie już dla nas. Takie różnice mogą występować nawet między sąsiednimi parafiami. Dlatego będąc gdzieś na Mszy jako gość, ale też będąc u siebie powinniśmy uszanować tradycje i zwyczaje panujące w danej parafii.

Maciej Krawcewicz