Nie ukrywam, że nie było łatwo przygotowywać się na raz do szkoły, gdzie ciągle mówią „uczcie się bo zaraz matura!” oraz na rekolekcje, na które jechałem nawet nie jako animator do pomocy, ale już animator odpowiedzialny, co wywierało na mnie dodatkową presję- bo przecież trzeba świecić przykładem- więc zacząłem przygotowywanie materiałów na ten wyjazd. W dniu wyjazdu miałem wrażenie, że lepiej przygotować się nie mogłem wcześniej, całą resztę zdążę powtórzyć sobie i porobić na miejscu. Po przyjeździe okazało się jednak, że byłem zbyt pewny swojej gotowości- robiłem to co miałem w planach ale gdy dochodziły dodatkowe obowiązki to pojawiały się wątpliwości: czy dam radę? czy jestem w stanie to zrobić? czy to wszystko nie jest aby ponad moje siły? Jedyne co mi przychodziło do głowy to „przepraszam, że marnuję Wasze zaufanie” kierowane w stronę Kamila, Oli, ks. Tomasza, którzy powierzyli mi funkcję odpowiedzialnego. Wieczorem była adoracja, szedłem na nią aby spytać, czy to faktycznie ja miałem być na tym miejscu. Po modlitwie myślałem, że nie dostałem odpowiedzi. Nie spodziewałem się, że odpowiedź mogą wskazać mi inni animatorzy. Moment, w którym to zrozumiałem to była rozmowa po odprawie z jedną z animatorek o ogóle życia, o tym, że ludzie często myślą, że są zbyt słabi bo sami się blokują, bo nie umieją zauważyć swoich własnych zalet a widzą tylko swoje wady. To był ten moment przełomowy, który dał mi nadzieję nie tylko na to, że osoby, które obdarzyły mnie zaufaniem widziały we mnie coś, czego ja nie potrafię w sobie dostrzec ale także na to, że to samo jest w moim życiu codziennym, ze wszystkimi zmartwieniami (nawet tymi związanymi z przygotowaniem do matury). Z tego miejsca chciałem podziękować właśnie Kamilowi Jankowskiemu, Aleksandrze Wiertelak, ks. Tomaszowi Sałatce i wielu innym osobom, które miały wpływ na to, że jestem tu gdzie jestem i tym kim jestem-mam nadzieję, że uda mi się sprostać zadaniu jakie mi powierzyliście- ale także kadrze tegorocznego KODALu, za to, że nawet gdy wątpiłem w to, że Pan ześle mi swojego Ducha gdy będę tego potrzebował to oni nawet nic nie mówiąc, po prostu robiąc swoje, pokazywali mi, że nie mam racji, bo Duch jest zawsze przy mnie i mogę z Niego czerpać ile mi potrzeba. Tak jak przed KODALem ten rok miał być dla mnie rokiem pod presją życiowych decyzji, tak teraz wiem, że muszę po prostu powierzyć to Bogu i bardziej Mu zaufać a jeśli dołożę do tego swoją pracę, to nie będę miał czym się przejmować.

Za to wszystko chwała Panu!

 a. Piotr