Pierwsze zdanie, które mi zapadło w pamięć i było dla mnie jakby hasłem tych rekolekcji to słowa: „zintegrowanie wewnętrzne”. Na nowo odkryłem i mocno wziąłem do siebie to, że nie możemy budować jednej sfery życia kosztem innej. Nawet sam sobie to rozrysowałem, żeby lepiej o tym pamiętać.

Kolejną rzeczą czyniącą ten czas wyjątkowym była grupa. Osoby, które znałem, niektóre nawet dość długo. Dzięki temu łatwiej było się jednoczyć i działać. Było też tak, że naprawdę mogliśmy mocno się przed sobą otworzyć i mówić o rzeczach ważnych. Nie trzeba było od nowa specjalnie się integrować, uzgadniać, bo każdy się znał i przy pracach i w grupie wiedział dobrze, co należy robić.

Sam stopień animatorski jest wyjątkowy i mam pewność, że jest to bardzo dobre i przyszłościowe dzieło. Czułem się też w pewien sposób wyróżniony, nie w sensie egoistycznym, ale czuje się to, że jesteśmy przeznaczeni do naprawdę ważnych i szczególnych funkcji. Myślę, że zdaję sobie sprawę z zadania, jakie będzie mi powierzone i wiem, że czasem trzeba się będzie natrudzić, ale chyba jednak odoczytuję Liturgię i posługę w DDL jako pewien charyzmat. Wiem też, że nie będę sam. Naprawdę to były mocne rekolekcje, nie pod względem przeżyć, ale odkrywania samego siebie i formowania. Nigdy też nie patrzyłem na siebie samego przez moją historię, słabości, które w rzeczywistości są tak cenne i są naszą siłą, i to że każdy talent który mam i odkrywam w wypełnianiu mojego powołania nie będzie marnowany. Nawet to, że moje marzenia są tak ważne, a pójście za powołaniem wcale nie oznacza ciągłej rezygnacji z nich, to, że tak naprawdę wszystko jest w swoim czasie i nie ma sensu niczego przyspieszać ani żałować. Wyjątkową rzeczą było odkrycie, że  teraz ten czas jest po to bym dobrze rozpoznał swoje potencjały, talenty i zdolności, a Jezus w tym wszystkim ukaże mi moje perspektywy i drogę życia. Te rekolekcje wlały we mnie spokój, że to „zintegrowanie wewnętrzne”, będące na początku rekolekcji moim pragnieniem, mogę jak najbardziej i ja osiągnąć. 

 Animator liturgiczny to człowiek zintegrowany, który musi być przede wszystkim dobrym człowiekiem odczytującym liturgię, jako swój charyzmat dany przez Boga w nim dla Kościoła i który chce zdobywać wiedzę z tej dziedziny na miarę swoich możliwości -  to też moje osobiste odkrycie.Jestem bardzo wdzięczny Bogu za to wszystko.

Przemysław Radkiewicz