Hmm... Może od początku. Rok temu zaczęłam chodzić na Oazę w mojej miejscowości. Wcześniej długo się zastanawiałam czy przyjść, ale Bóg tak zadziałał, że w końcu przyszłam. Od tamtego czasu nie było piątku, kiedy bym nie przychodziła na spotkanie. Odliczałam dni, do następnej Oazy, nie mogłam doczekać się, aby znowu spotkać się z tymi wspaniałymi ludźmi, dowiedzieć się czegoś nowego, porozmawiać o życiu, wierze, codziennych sprawach, poznać poglądy moich rówieśników. Po kilku takich spotkaniach, zrozumiałam, że to właśnie ta wspólnota, której szukałam, że to właśnie tu mogę w pełni być sobą, a Bóg uporządkował cały bałagan, jaki był w moim życiu. Otworzyłam się na Niego i Jego działanie.

Jednak, po pewnym czasie zapragnęłam coś robić, szukałam swojego miejsca w Kościele, nie chciałam już tylko być.

O KODAL-u opowiedzieli mi koledzy z Oazy. Z różnych rekolekcji na ferie, KODAL wydał mi się najbardziej odpowiedni. Właściwie nie wiem, czemu, bo Liturgia kojarzy się raczej z męską posługą, gdzie tam miejsce dla dziewczyny? O posłudze precentorki wiedziałam niewiele, kiedyś przeczytałam parę wzmianek o pisaniu komentarzy i modlitwy powszechnej, to wszystko.

Mimo wszystko, we wnętrzu czułam, że muszę tam pojechać, chociażby po to żeby się oderwać od rzeczywistości.

Przyjechałam i nie żałuję.

Dowiedziałam się wiele o Eucharystii, znaczeniu słów i gestów w Liturgii... Dostrzegłam w ludziach zaangażowanie w posługę, w to, aby Liturgię ubogacić i uwydatnić jej piękno, a wszystko to na chwałę Panu.

Panów przygotowywano do posługi ceremoniarza, a panie do posługi precentorki. Pierwszy raz z tym się zderzyłam, więc miałam wiele obaw, ale cenne wskazówki i rady animatorów i bardziej doświadczonych koleżanek były bardzo pomocne i pokrzepiające.

Zobaczyłam jak wiele w Eucharystię może wnieść kobieta i jak dużo czasu i poświęcenia wkłada w to, co robi. Jak choćby napisanie modlitwy wiernych, komentarzy, czy przygotowanie procesji z darami. Jest to odpowiedzialna i ważna funkcja, mam nadzieję, że zdołam sprostać temu zadaniu na parafii. Nie wiem, czym przysłużyłam się, że Bóg wybrał akurat mnie do posługi precentorki, ale myślę, że wie, co robi. Wierzę, że z pomocą Ducha Świętego dam sobie radę.

Jednak KODAL to nie tylko kurs, ale także rekolekcje. Adoracje, które były czasem przeznaczonym dla Boga, ale też integracje z innymi uczestnikami:) Hasłem przewodnim było "Spotkać twarz Jezusa", być może chodziło o spotkanie Go w Liturgii, nie wiem jak inni, ja spotkałam Go w uczestnikach. Jezus przyszedł do mnie w drugim człowieku, wtedy, gdy miałam chwilę załamania, wtedy, gdy najbardziej Go potrzebowałam. Nie pozostawił samej sobie, ale tak hojnie obdarował obecnością innych ludzi, którzy dali mi wsparcie i sprawili, że na twarzy znów zagościł uśmiech. Przypomniał mi banalną, ale prawdziwą rzecz, że każdy jest świątynią Ducha Świętego i w każdym jest Jezus, trzeba jedynie chcieć to dostrzec. Trzeba być czujnym, bo nigdy nie wiesz, kiedy Bóg pośle również Ciebie z pomocą innym.

Jestem wdzięczna Bogu za ten czas, za tych ludzi, te przeżycia. Za to wszystko chwała Panu!

Kamila Simianyszyn