Czego oczekujemy?
Kojarzycie to uczucie, gdy wiecie, że macie masę rzeczy do zrobienia, ale i tak robicie coś, co nie jest z nimi związane, bo jest w was takie napięcie, które musicie rozładować? Ja miewam je dosyć często, na przykład… pisząc ten tekst. W sumie mógłbym, a nawet powinienem, zająć się teraz wieloma innymi sprawami, ale tak jakoś nie żałuję tego czasu. Jeśli to napięcie jest Boże, jestem przekonany, że dam sobie z tym wszystkim radę. A jeśli to tylko realizacja mojego widzimisię - chyba przyda mi się jakaś nauczka. Dla mnie same pozytywy, a dla Was? No cóż, to się okaże. Tyle z mojego (jak zawsze) długiego i niezwiązanego z tematem wstępu.